[Date Prev][Date Next][Thread Prev][Thread Next][Date Index][Thread Index]

Re: Takie sobie refleksje...



Pawel Dobrzynski wrote:

 >
 > Drogi Tomku,
 >
 > skoro spieramy się na liczby to proszę bardzo. Roczny obrót Progress
 > Software Corporation z tytułu sprzedaży licencji Progress i usług
 > związanych to 280 mln USD. Z tego 70% przypada na Partnerów, czyli 
196 mln
 > USD. Przychody Partnerów z tytułu sprzedaży aplikacji Progressowych 
wynoszą
 > 2 mld dolarów czyli 10 razy więcej, łączne przychody z licencji oraz 
usług
 > z nimi związanych wynoszą 5 mld dolarów rocznie. Z tego widać, że 
Partnerzy
 > też całkiem nieźle sobie żyją z tego "utrzymywania Progressa". Jak 
wiadomo,
 > Progress całych tych 196 milionów rocznie od Partnerów nie wydaje na 
wódkę,
 > ale przeznacza na rozwój i utrzymanie Progressa, po to aby partnerzy 
mogli
 > prowadzić i rozwijać swoje biznesy.
 >
 > Tak więc mówienie o "zjadaniu własnego ogona", o tym kto dzięki komu
 > istnieje trąci mi i to dość mocno demagogią. PSC potrzebuje partnerów,
 > partnerzy - Progressa. I żadna ze stron nie robi tego charytatywnie.


Cześć Paweł,

A jak to wygląda w Polsce? Czy możesz przytoczyć nam analogiczne
statystyki sprzedaży produktów? Myślę, że to może być interesujące.
Szczególnie ciekawe mogą być takie dane za kilka ostatnich lat. Może
dyskusja jest jałowa i progress się świetnie rozwija w Polsce.

 >
 > Poza tym, tak na marginesie, partnerzy nie sprzedają Progressa za darmo.
 >
 > Inaczej niż w życiu, małżeństwa w biznesie zawierane są z wyrachowania.
 > Jeżlei wybieram Progress/WebSpeed do tworzenia aplikacji to dlatego, że w
 > zamian otrzymuję pewne korzyści:
 > - krótszy czas tworzenia (= oszczędności pieniędzy)
 > - łatwiejsze utrzymanie (= niższe koszty utrzymania oprogramowania)
 > - większą elastyczność wdrożeń (=niższe koszty wdrożeń, dodatkowe
 > przychody)
 > itp itp.
 >
 > Jeżeli te potencjalne oszczędności + oczekiwane korzyści przewyższają
 > koszty zakupu narzędzia, to je kupuję, jak nie - to szukam innych.


Być może sieję demagogię. Czasem zdarza mi się rozpędzić...
Widać gołym okiem, że największe polskie domy software'owe nie
tworzą oprogramowania w Progress-ie. Dlaczego nie chcą dostrzec tych
niewątpliwych zalet? Na palcach można policzyć największe firmy, w
których kluczowe aplikacje to aplikacje progressowe. W najbardziej
dynamicznej branży telco nie ma progress'a.


 >
 > W przywoływanych to wielokrotnie Stanach jest często tak, ze wybierając
 > narzędzie do realizacji projektu relatywnie mniejszą wagę przywiązuje się
 > do tego czy firma/narzędzie jest znana czy nie: porównuje się łączne 
koszty
 > całego projektu (koszt narzędzia + czas*koszt pracy ludzi + koszty 
run-time
 > + koszty serwisu + koszty utrzymania itp. Progress jest wybierany między
 > innymi dlatego, że pozwala skrócić czas tworzenia aplikacji i mieć niskie
 > koszty eksploatacji w przyszłości (z uwzględnieniem adaptacji itp). Po
 > odjęciu opłat za licencje Progressa zostaje czysty zysk. Na tym polega
 > zdrowy biznes.


Problem polega na tym, że próbujemy patrzeć na Polskę z perspektywy
Stanów Zjednoczonych. I wychodzi tego krzywe zwierciadło. Miałem
ostatnio doczynienia z projektem w którym przyjechali do Polski duńczycy
z poważnej firmy telekomunikacyjnej z planem zbudowania całkiem
pokaźnego ASP od podstaw (od gołej ziemi). Dali sobie na to 6 miesięcy i
sądzili, że czasu aż nadto. Przecież mają gotowy projekt
hardware'owo-software'owy i ciężarówkę dolarów... Od roku nie są w
stanie pokonać przeszkód formalnych. Mówienie, że oni u siebie robią coś
takiego w 4 miesiące niesie ze sobą pustą treść. Nic z tego nie wynika.
Bowiem jesteśmy tu i teraz.

Chcę przez to powiedzieć, że powinniśmy patrzeć na to co się dzieje
lokalnie, postrzegając reguły cywilizowanego świata jako coś, do czego
należy dążyć. A nie na odwrót. Przestańmy mówić o Stanach, bo jeszcze 
dużo wody upłynie zanim zaczniemy działać w normalnych warunkach.

Dlatego proszę Cię (o ile to możliwe) o pokazanie polskich statystyk,
żebyśmy mogli wreszcie porozmawiać o faktycznych sprzedanych TU, a nie
TAM, aplikacjach i licencjach.

 >
 > To że za narzędzia trzeba zapłacić nie jest złe: w kosztach całego
 > tworzenia aplikacji wartość licencji na narzędzia stanowi ułamek 
procenta,
 > a jeżeli dzięki nim uda się skrócić czas projektu o kilka miesięcy to 
jest
 > to tylko czysty zysk dla firmy która je stosuje. A przychody ze sprzedaży
 > narzędzi przenacza się głównie na ich dalszy rozwój, wyposażenie w nową
 > funkcjonalność i utrzymanie, dzięki czemu mogą być jeszcze bardziej
 > efektywne i wydajne.


Każdy projekt można prowadzić w nieskończoność. Narzędzie tylko
wspomagają proces. Wszystko zależy od ludzi ich używających. Jeśli nie
będzie u nas silnych ISV, to nie będzie dużych projektów. Jeśli duża
firma używająca innych (czytaj gorszych) narzędzi stanie w szranki z
małym ISV, który proponuje zrobienie projektu w progressie, to ona i tak
ma większe szanse na to, żeby projekt wziąć. Ma więcej pieniędzy,
referencji, układów, a jak będzie trzeba - bez specjalnego wysiłku
zciągnie dodatkowych specjalistów z rynku.

Jeśli trafi mi się duży projekt wymagający zatrudnienia 10 programistów,
to mam małe szanse (realnie żadne), żeby ich w krótkim czasie zciągnąć z
rynku. Chodzi mi tu o programistów doświadczonych w dużych projektach,
znających formalne metodologie, umiejących czytać dokumentację i
pracować w zespole. Już na starcie jestem do tyłu, bo u nas takich ludzi
jest bardzo mało. Z drugiej strony nikogo nie stać na utrzymywanie
takiej liczby programistów, szczególnie w czasie, gdy projektów brak.

Recepta? Większość została już powiedziana.

1. Musi być głośniej o progressie. Nie mówię od razu o reklamach w GW.
     Może jakieś formy reklamy w serwisach internetowych. Koniecznie jest
     wsparcie Progress Software dla inicjatyw typu WOSP.
2. Coś musicie (PSC Polska) wymyśleć w zakresie promocji na uczelniach.
     Studenci MIMUW nie wiedzą co to Progress!! Nie wiem jak jest na
     innych uczelniach, ale tu nie wiedzą na pewno. Sądzę, że podobnie
     jest na PW.
3. Narzędzia developerskie muszą być tańsze. Może jakaś roczna
     zryczłtowana opłata za dostęp do najnowszych wersji.
4. Kopie ewaluacyjne. Powinny być dostępne do zciągnięcia ze strony www.
     Niech będą bez numerów seryjnych. Niech ludzie proszą mailem o
     czasowe licencje, żeby nie wymknęło się to spod kontroli. Nie bójcie
     się o to, że łatwo jest zrobić to i owo, żeby mieć pełne wersje bez
     ograniczeń. W dzisiejszych czasach nikt już się w to nie bawi. Niech
     developerzy mogą wreszcie rozdawać wersje demo/trial bez główkowania
     jak tego dokonać.
5. Przydałby się katalog polskich aplikacji w języku polskim na polskim
     serwerze. Nikomu się nie chce szukać po zagranicznych serwerach, a
     znajomość języka w narodzie słaba. Zamiast tworzyć w nieskończoność
     systemy finansowo-księgowe, lepiej je kupić z półki.
6. Ceny. Moim zdaniem nie są wcale takie złe. Potrzeba trochę więcej
     elastyczności w podejściu do marży (szczególnie możliwość
     rezygnacji partnera z marży). No i nie można pozwalać na takie
     historie jak wycofywanie z cenników licencji małych (por. 5 agentów
     WS). Od czegoś trzeba zacząć. Niech "kompleksowy system" składa się
     najpierw z 5 licencji. Czemu nie? Najpierw tysiące dolarów, potem
     setki tysięcy.

  >
  >Pozdrawiam,
  >
  >Paweł Dobrzyński
  >
  >

Strzałeczka
Tomek





-- 

Dni odlotowych Cen - promocja biletów lotniczych
[ http://samoloty.onet.pl/ ]

------
Strona WWW:     http://pluton.pol.lublin.pl/pugpl/index.htm
Obsluga listy:  listserv@zeto.bydgoszcz.pl
Archiwum listy: http://www.zeto.bydgoszcz.pl/progress/index.html
------